Jako dziecko zawsze bardzo lubiłam rysować, głównie bajkowe postacie, zwierzęta. Dorośli zawsze chwalili, że dobrze mi to wychodzi. Do tej pory szczerze sądzę, że nigdy nie było to nic nadzwyczajnego, ale sprawiało mi frajdę więc rysowałam.
W gimnazjum zajmowałam się szkolnymi gazetkami i czasem rysowałam prace za kolegów :P
Zaś w liceum moje zainteresowanie rysowaniem, malowaniem ucichło, choć mimo to czasem jechałam na plener.
Tatuaże nigdy nie były mi obce, bo już jako dziecko widziałam je u dziadka :)
Później, chłopak siostry (obecnie szwagier) zaczął mieć coraz więcej tatuaży i zaczął uczyć się tego fachu ;)
W wieku hmm 16 lat zrobiłam pierwszy malutki tatuaż- małą gwiazdeczkę nad kostką, która z czasem przerodziła się w całą drogę mleczną - wzorując się na tatuażu Rihanny :P
Obecnie w tym miejscu, gwiazdki zostały przykryte przez 2 czerwone róże i w mgnieniu oka trochę namnożyło się tych tatuaży :) Na tą chwilę licząc te najmniejsze, mam ich 8. Następnym razem pokażę ich zdjęcia, dzisiaj jednak chciałam zająć się drugą stroną.
Jakiś czas temu, szwagier wpadł na pomysł, że mógłby mnie troszkę nauczyć robić tatuaże, żebym zobaczyła czy mi się to podoba i czy jakoś to wychodzi. Robienie tatuaży na skórze to jednak całkiem coś innego niż rysowanie na kartce papieru- wymaga dużo większej precyzji, dość silnej ręki bądź wprawy, cierpliwości i świadomości, że nic nie da się do końca wymazać.
Poćwiczyłam troszkę na owocach i za kilka dni miałam pierwszego oddanego chętnego - narzeczonego :)
Zrobiłam jako pierwszy znaczek heroesów - część nici DNA :)
Później zrobiłam jeszcze kilka innych. Ostatni robiłam wczoraj- ptaszka, również Przemkowi.
Póki co, wychodzi to jak wychodzi. Wiem, że w każdym jest wiele do poprawki, ale mam nadzieję, że z czasem nabiorę większej wprawy.
Wrzucam kolaż 4 tatuaży, na razie to proste wzory i symbole.